Nie wiem gdzie jestem. Czuję się wyczerpana fizycznie jak i psychicznie, lecz z uporem stawiam kolejne kroki. Zimno przenika każdy skrawek mojego ciała. Drżenie z wychłodzenia coraz bardziej daje o sobie znać. W końcu mam na sobie tylko cienki płaszczyk, a teraz temperatura spadła na pewno poniżej 10°C. Czemu nawet w czerwcu musi być tak zimno? Spojrzałam ze zdenerwowaniem na smukłe drzewa, których korony kołysały się łagodnie w rytm wiatru i zagryzłam wargi, aż na moich ustach pojawiły się czerwone kropelki krwi.
No to się skopałam. Teraz pewnie mogę nie wracać przez miesiąc do domu, a na dodatek nie wiem do cholery gdzie jestem! , krzyknęłam ze złości w duchu i wyjęłam telefon.
Nieodebrane połączenia (26) od: Ninkaa <33333
Westchnęłam, widząc ile razy moja młodsza siostra Nikola próbowała się do mnie dodzwonić. Po chwili zawahania wcisnęłam przycisk wyłączenia telefonu i wrzuciłam go na samo dno mojej czarnej torby na ramię. Palcami przeczesałam swoje niesforne, tańczące z wiatrem, kasztanowe włosy i prawie wrzasnęłam, gdy przejeżdżające obok mnie auto zapewniło mi szybki prysznic wodą z kałuży.
- Debilu! Uważaj jak jeździsz!- krzyknęłam poirytowana, gdy ochłonęłam. To był błąd.
Usłyszałam pisk hamowania i z niepokojem obserwowałam cofające auto. Po chwili z szarego renaulta, od strony kierowcy wyszedł wysoki chłopak w szarej bluzie i ciemnych dżinsach. Spojrzałam na jego kasztanowe włosy i warknęłam:
- Jeździć się nie umie, buraku?
- Chodzić się nie umie, debilko?- odbił szybko piłeczkę, stając niepostrzeżenie przy mnie. Ze zdenerwowaniem stwierdziłam, że jest wyższy ode mnie o dobre dziesięć centymetrów.
- To nie ty masz teraz brudny płaszcz i spodnie i nie wiesz gdzie się znajdujesz, a właśnie nie możesz wrócić do domu, bo robiąc to, skazujesz się na pewną śmierć i pewną awanturę!- wybuchnęłam złością, krzyżując ręce na piersi.
- To nie trzeba było pyskować!- na twarz chłopaka wypłynął ironiczny uśmieszek.
- Oh, zamknij się, bo mnie zaraz szlag trafi!- prysnęłam złością.
- Wybacz, ale mało interesuje mnie twój stan zdrowia.- droczył się ze mną ten idiota.
- Radzę ci cicho siedzieć, bo za chwilę twój stan zdrowia sprawi, że wylądujesz w szpitalu z kilkoma złamaniami!
Z dezaprobatą i niemą wściekłością wpatrywałam się w chłopaka, który... zaczął pokładać się ze śmiechu?
- Co cię tak bawi?- zapytałam chłodno, starając ukryć poirytowanie w głosie.
- Bo...Bo nigdy żadna dziewczyna tak do mnie się nie odezwała...I po prostu jestem teraz szczęśliwy, że przerwałaś to...- wydusił.
Uniosłam brwi w szoku i spojrzałam na zielonookiego jak na wariata.
- Leczyłeś się?- zapytałam z ironią.
Brunet słysząc te słowa, roześmiał się jeszcze bardziej a w jego oczach pojawiły się łzy śmiechu. Zagryzłam wargi, zdenerwowana taką reakcją chłopaka.
- Mikołaj, a tobie co znowu?- oderwałam wzrok od zielonookiego i zobaczyłam równie wysokiego szatyna o szarych, przenikliwych oczach. Miał na sobie czarną koszulkę z nazwą zespołu i zwykłe jeansy.
Spojrzałam na niego z niewiadomą chęcią mordu.
- Kolejny niezrównoważony psychicznie, hę?- prychnęłam, odrzucając dumnie włosy do tyłu. Czarnowłosy posłał mi zdumione spojrzenie, i przeniósł swój wzrok na rechoczącego ze śmiechu kumpla.
- Nie wiem co się tu stało... Ale sorry... - rzekł szybko, patrząc z lekkim zażenowaniem na bruneta.
- Ludzie, co się tu wyprawia?- nagle koło czarnowłosego wyrosła szczupła i niska rudowłosa dziewczyna z kolczykiem w lewej brwi.- Nie mów, że Mikołajowi znowu odbiło?- zaśmiała się dźwięcznie, a moje kąciki ust lekko podniosły się do góry, słysząc ten śmiech. Przypominał mi śmiech mojej siostry Nikoli, której brak przeżywałam nawet po kilku godzinach rozłąki. Dziwne, ale byłam z nią cholernie zżyta.
- C-chyba tak...- rzekł z zawahaniem.
- Nie wiem co mu się dzieje, ale jest totalnym debilem.- rzekłam kąśliwie, poprawiając torbę na ramieniu.- Żegnam.
- Ej, ej! Poczekaj!- zaprotestowała dziewczyna.- Podwieziemy cię, w zamian za... Tą kąpiel... Prawda chłopaki?- powiodła błagalnym wzrokiem po twarzach chłopaków.
- Oczywiście.- rzekł z uśmiechem szatyn.
- No nie wiem... Dla mojej kochanej dziewczyny wszystko.- wyszczerzył się brunet, a ja poczułam lekkie ukłucie bólu w sercu.
Dla mojej kochanej dziewczyny...
Czemu do mnie nikt jeszcze tak się nie odezwał? Nie użył tych paru słów, które z łatwością wypowiedzieć, a dające szczęście i poczucie, że na tej ogromnej Ziemi istnieje chłopak, któremu na Tobie zależy?
Naduś, proszę, weź się w garść! Rozpaczasz sobie teraz, bo jakiś kichany chłopak nie powiedział ci nic miłego? Proszę cię, zachowujesz się gorzej od Darii... , pomyślałam z ironią i popatrzyłam na trójkę nastolatków, wlepiających we mnie pytające spojrzenie.
- Słucham?- zapytałam lekko rozkojarzona.
- Pytaliśmy się ciebie, gdzie mieszkasz?- zapytała z uśmiechem rudowłosa.
- Aaa... Właściwie to teraz przez najbliższy czas, nie mam gdzie wracać...- rzekłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Mówię o swoich problemach nieznajomym. Świetnie, nie ma co.
- Aha, okay.
- W sumie... To czy po drodze jest wam do Krakowa...?- zapytałam z nadzieją.
- Tak, tam właśnie zmierzamy.- uśmiechnęła się rudowłosa.
- No to super... A podwieźlibyście mnie pod ten adres?- zapytałam, wyjmując szybko z torby złożoną kilka razy karteczkę, pokreśloną ołówkiem i podałam ją szatynowi.
Pokiwał głową, uśmiechając się dziwnie.
- Ada Mickiewicz to twoja siostra?- zapytał.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podobało? Komentujcie ^_^
Maga
- Debilu! Uważaj jak jeździsz!- krzyknęłam poirytowana, gdy ochłonęłam. To był błąd.
Usłyszałam pisk hamowania i z niepokojem obserwowałam cofające auto. Po chwili z szarego renaulta, od strony kierowcy wyszedł wysoki chłopak w szarej bluzie i ciemnych dżinsach. Spojrzałam na jego kasztanowe włosy i warknęłam:
- Jeździć się nie umie, buraku?
- Chodzić się nie umie, debilko?- odbił szybko piłeczkę, stając niepostrzeżenie przy mnie. Ze zdenerwowaniem stwierdziłam, że jest wyższy ode mnie o dobre dziesięć centymetrów.
- To nie ty masz teraz brudny płaszcz i spodnie i nie wiesz gdzie się znajdujesz, a właśnie nie możesz wrócić do domu, bo robiąc to, skazujesz się na pewną śmierć i pewną awanturę!- wybuchnęłam złością, krzyżując ręce na piersi.
- To nie trzeba było pyskować!- na twarz chłopaka wypłynął ironiczny uśmieszek.
- Oh, zamknij się, bo mnie zaraz szlag trafi!- prysnęłam złością.
- Wybacz, ale mało interesuje mnie twój stan zdrowia.- droczył się ze mną ten idiota.
- Radzę ci cicho siedzieć, bo za chwilę twój stan zdrowia sprawi, że wylądujesz w szpitalu z kilkoma złamaniami!
Z dezaprobatą i niemą wściekłością wpatrywałam się w chłopaka, który... zaczął pokładać się ze śmiechu?
- Co cię tak bawi?- zapytałam chłodno, starając ukryć poirytowanie w głosie.
- Bo...Bo nigdy żadna dziewczyna tak do mnie się nie odezwała...I po prostu jestem teraz szczęśliwy, że przerwałaś to...- wydusił.
Uniosłam brwi w szoku i spojrzałam na zielonookiego jak na wariata.
- Leczyłeś się?- zapytałam z ironią.
Brunet słysząc te słowa, roześmiał się jeszcze bardziej a w jego oczach pojawiły się łzy śmiechu. Zagryzłam wargi, zdenerwowana taką reakcją chłopaka.
- Mikołaj, a tobie co znowu?- oderwałam wzrok od zielonookiego i zobaczyłam równie wysokiego szatyna o szarych, przenikliwych oczach. Miał na sobie czarną koszulkę z nazwą zespołu i zwykłe jeansy.
Spojrzałam na niego z niewiadomą chęcią mordu.
- Kolejny niezrównoważony psychicznie, hę?- prychnęłam, odrzucając dumnie włosy do tyłu. Czarnowłosy posłał mi zdumione spojrzenie, i przeniósł swój wzrok na rechoczącego ze śmiechu kumpla.
- Nie wiem co się tu stało... Ale sorry... - rzekł szybko, patrząc z lekkim zażenowaniem na bruneta.
- Ludzie, co się tu wyprawia?- nagle koło czarnowłosego wyrosła szczupła i niska rudowłosa dziewczyna z kolczykiem w lewej brwi.- Nie mów, że Mikołajowi znowu odbiło?- zaśmiała się dźwięcznie, a moje kąciki ust lekko podniosły się do góry, słysząc ten śmiech. Przypominał mi śmiech mojej siostry Nikoli, której brak przeżywałam nawet po kilku godzinach rozłąki. Dziwne, ale byłam z nią cholernie zżyta.
- C-chyba tak...- rzekł z zawahaniem.
- Nie wiem co mu się dzieje, ale jest totalnym debilem.- rzekłam kąśliwie, poprawiając torbę na ramieniu.- Żegnam.
- Ej, ej! Poczekaj!- zaprotestowała dziewczyna.- Podwieziemy cię, w zamian za... Tą kąpiel... Prawda chłopaki?- powiodła błagalnym wzrokiem po twarzach chłopaków.
- Oczywiście.- rzekł z uśmiechem szatyn.
- No nie wiem... Dla mojej kochanej dziewczyny wszystko.- wyszczerzył się brunet, a ja poczułam lekkie ukłucie bólu w sercu.
Dla mojej kochanej dziewczyny...
Czemu do mnie nikt jeszcze tak się nie odezwał? Nie użył tych paru słów, które z łatwością wypowiedzieć, a dające szczęście i poczucie, że na tej ogromnej Ziemi istnieje chłopak, któremu na Tobie zależy?
Naduś, proszę, weź się w garść! Rozpaczasz sobie teraz, bo jakiś kichany chłopak nie powiedział ci nic miłego? Proszę cię, zachowujesz się gorzej od Darii... , pomyślałam z ironią i popatrzyłam na trójkę nastolatków, wlepiających we mnie pytające spojrzenie.
- Słucham?- zapytałam lekko rozkojarzona.
- Pytaliśmy się ciebie, gdzie mieszkasz?- zapytała z uśmiechem rudowłosa.
- Aaa... Właściwie to teraz przez najbliższy czas, nie mam gdzie wracać...- rzekłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Mówię o swoich problemach nieznajomym. Świetnie, nie ma co.
- Aha, okay.
- W sumie... To czy po drodze jest wam do Krakowa...?- zapytałam z nadzieją.
- Tak, tam właśnie zmierzamy.- uśmiechnęła się rudowłosa.
- No to super... A podwieźlibyście mnie pod ten adres?- zapytałam, wyjmując szybko z torby złożoną kilka razy karteczkę, pokreśloną ołówkiem i podałam ją szatynowi.
Pokiwał głową, uśmiechając się dziwnie.
- Ada Mickiewicz to twoja siostra?- zapytał.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podobało? Komentujcie ^_^
Maga